Jest chyba milion sposobów na wykorzystanie żołędzi, poza oczywiście karmą dla dzika ;-) Jakich? Niektóre już opatrzone, podejrzane, niektóre nieco świeższe, inne tradycyjne- znane na wylot każdemu, kto ma w domu przedszkolaka.
Widziałam wiele razy i musiałam spróbować:
Żołędzie na szyję:
I jeszcze jedno: TADAM! Zawsze miałam chrapkę na Jaszowy notes, a tu niespodzianka: CANDY! Warto zajrzeć. I gratuluję Jasz, kreatywnych, czterech lat! Buziole :-*
wisior bardzo atrakcyjny i wcale nie banalny
OdpowiedzUsuńAaaa, takie żołędzie chciałam zrobić, tak długo się zbierałam, ale mnie ubiegłaś :) Naszyjnik jest przepiękny, kasztaniaki cudne!
OdpowiedzUsuńBOSKIE!! :))))))))
OdpowiedzUsuńNosz kurcze! Ja też trzymam żołędne łebki i miałam zrobić z nimi coś podobnego, jak na pierwszym zdjęciu:) I mało tego: czuję, że zrobię, bo wyglądają mega pozytywnie - tak na przekór jesieni:)
OdpowiedzUsuńAle super filcaczki!!!Ogólnie fajny blog:).Pozdrawiam ciepło i zapraszam:)
OdpowiedzUsuńfilcowane żołędzie widziałam= już wczesniej ale two zołędziowy naszyjnik jest hiciorem ! bardzo pomysłowy i fajnie skomponowany, brawo! :)
OdpowiedzUsuńczy ktoś Ci już mówił, że jesteś GENIALNA????
OdpowiedzUsuńcudowne wszystko, ech!
Ja Cię pitolę jakie przepiękne! Jak żywe! o_O
OdpowiedzUsuńDzięki za tyle dobrych słów :*:* ♥ low ju... (się wzruszywszy normalnie)