1. po pierwsze primo: Dziękuję za wyróżnienie art-piaskownicowe; nie sądziłam, że zdjęcie tak się spodoba. Bardzo mi miło, tym bardziej, że aparat mam dopiero od grudnia i nie przeczytałam jeszcze instrukcji obsługi! Bez kokieterii!
2. po drugie primo: Kocham to miejsce i wszystkie babolce, które je tworzą. Gdyby nie one, nie wiem czy chciałoby mi się *** ruszać. A tak, to czasem lepiej, czasem gorzej wychodzi, ale muszę, po prostu muszę...
... na piaskownicowe ptasiorowe rękoczyny też musiałam, trochę w pośpiechu, ale jak to się mówi: lepszy wróbel w garści itd. - w przenośni i na załączonym obrazku:
Ostatni już trochę stary, bo ufilcowany w niepamiętnych czasach ;-).
Szukałam , szukałam i znalazłam wreszcie bloga. Tak mnie zachwyciły twoje korale na warsztatach art-jurnals w Krakowie, że chciałam zobaczyć inne prace. Wszystkie piękne..a korale argentyńskie-eh..istny szał. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńmusze Ci powiedziec ze zainspirowalas mnie tym ptaszkiem do tego stopnia, ze dzis pierwszy raz w zyciu sama uficowalam igla i wlasnymi recami wlasnego wrobla ;) pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńGunia pokazuj natychmiast! Chcę koniecznie zobaczyć :-)
OdpowiedzUsuń...i szkoda, że Cię w Krakowie nie było :-(
ależ fantastyczne ptaszory :))
OdpowiedzUsuńCudne ptaszorki... :)
OdpowiedzUsuń