poniedziałek, 17 października 2011

żołędzie... dla dzika?

Jest chyba milion sposobów na wykorzystanie żołędzi, poza oczywiście karmą dla dzika ;-) Jakich? Niektóre już opatrzone, podejrzane, niektóre nieco świeższe, inne tradycyjne- znane na wylot każdemu, kto ma w domu przedszkolaka.
Widziałam wiele razy i musiałam spróbować:

Żołędzie na szyję:




 ...i żołędziowo-kasztanowe ludki Maksa :-*

 I jeszcze jedno: TADAM! Zawsze miałam chrapkę na Jaszowy notes, a tu niespodzianka: CANDY! Warto zajrzeć. I gratuluję Jasz, kreatywnych, czterech lat! Buziole :-*

8 komentarzy:

  1. wisior bardzo atrakcyjny i wcale nie banalny

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaa, takie żołędzie chciałam zrobić, tak długo się zbierałam, ale mnie ubiegłaś :) Naszyjnik jest przepiękny, kasztaniaki cudne!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nosz kurcze! Ja też trzymam żołędne łebki i miałam zrobić z nimi coś podobnego, jak na pierwszym zdjęciu:) I mało tego: czuję, że zrobię, bo wyglądają mega pozytywnie - tak na przekór jesieni:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale super filcaczki!!!Ogólnie fajny blog:).Pozdrawiam ciepło i zapraszam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. filcowane żołędzie widziałam= już wczesniej ale two zołędziowy naszyjnik jest hiciorem ! bardzo pomysłowy i fajnie skomponowany, brawo! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. czy ktoś Ci już mówił, że jesteś GENIALNA????
    cudowne wszystko, ech!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja Cię pitolę jakie przepiękne! Jak żywe! o_O

    Dzięki za tyle dobrych słów :*:* ♥ low ju... (się wzruszywszy normalnie)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję, za każde słowo pozostawione tutaj! ...dodają mi skrzydeł!

...czyli wszystko co wyszło spod Kasinych rączek...