wtorek, 31 stycznia 2012

wiosna...

...jeszcze do niedawna była bliżej, niż dalej, ale od kliku dni przypomniałam sobie, że zima rządzi i nie zapowiada się żeby odpuściła. No, ale jak sobie filcowałam, to całkiem wiosennie mi się zrobiło ;-) Może trochę zaczaruję pogodę...





Paluchi koślawe moje (to tak na wypadek, gdyby Iwona znowu zgadywała).

I jeszcze jedno: robię sobie nadzieję na gościnne występy  w Art-Piaskownicy. Tak się dałam skusić, bo to mój najulubieńszy dream-team :-).

...kisiole! hmbk

11 komentarzy:

  1. Cudeńko! Oby Ci się udało zaczarować tą pogodę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. jak zwykle cudownie i magicznie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Twoje filcowanie jest fantastyczne i bardzo inspirujące.Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierścionek cudny!!!
    Wystarczy przekręcić trzy razy i mamy wiosnę...
    Pomysł bardzo mi się podoba. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zwykle jestem zachwycona - przepiękny pierścionek. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. czaruj czaruj!!! Ja już chcę wiosnę! pierścionek boooski!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Łaaał, przepiękne dzieło!
    Pozdrawiam cieplutko =}

    OdpowiedzUsuń
  8. uwielbiam drzewka, a twoje piękne i jeszcze można je mieć zawsze przy sobie, marzenie!!!

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję, za każde słowo pozostawione tutaj! ...dodają mi skrzydeł!

...czyli wszystko co wyszło spod Kasinych rączek...