Ojej! Nie wiem kiedy Wy kobiety znajdujecie na to wszystko czas? Ja zaczynam gonić w piętkę. Za dużo, za dużo! Za dużo mam ostatnio na głowie. A czasu za mało. Zmęczona jestem i czuję, że wiosna daje mi w kość :-).
Dlatego, żeby zatrzymać trochę ten kołowrotek pojechałam do Krakowa na CraftShow. I macałam i całowałam wszystkie moje gwiazdy! Dla mnie to duży sukces, biorąc pod uwagę naturę dzika, ewentualnie zwaną łagodną postacią zespołu Aspergera (ah, to zboczenie zawodowe! ;-)). No słowem cudnie było. Może gdybym wzięła aparat, to co nieco bym pokazała, a tak... a tak to tylko to co udało mi się zrobić w trakcie warsztatów biżuterii.
Jak się robi lupiki usilnie starała się, z anielską cierpliwością, nauczyć Agata. :-)
... i jeszcze na warsztatach filcowania na mokro:
Dodam tylko, że filcowanie na mokro nie urzekło mnie, cieszę się jednak, ze spróbowałam. Wiem, że igiełek nie zamienię na folię bombelkową (ewentualnie bąbelkową, jak ktoś się upiera), o nie! :-).
:) ładne te Twoje błyskotki,najbardziej przypadł mi do gustu zestaw czereśniowo - porzeczkowy
OdpowiedzUsuńŚwietne :-) Filcaczki górą...takie niebiańskie klimaty :-)))
OdpowiedzUsuńZapraszam po odebranie wyróżnienia
OdpowiedzUsuń